wczasy, wakacje, urlop
11 May 2012r.
BŁOTA- Jest ich wiele, to charakterystyczny fragment krajobrazu Pobrzeża (patrz pod P), czyli północnych, nadmorskich Kaszub. Najbardziej znane są Karwińskie i Bielawskie (Białe Błota) w powiecie puckim, a dalej na zachód — Łebskie Błota. Są też i inne, mniejsze, rozsiane po całych Kaszubach błota i błotka — miejsca po wykopanym torfie, bagienka, trzęsawiska i stawy. „Od błotka do błotka chojeczka rosce" — mówi piosenka. Błota nie cieszą się na ogół dobrą opinią.Już samo ich powstanie wiąże się z jakąś ciemną i niepokojącą sprawą. O Łebskich Błotach powiadają ludzie, że był kiedyś na ich miejscu wielki las (jego ślad widać do dziś dnia po pniach w torfie), a w tym lesie mieszkał pewien stołem (patrz pod S). Stołem szkodził ludziom jak mógł, nawet kominy na checzach przestawiał nocami. Aż wreszcie ludzie zbuntowali się i podpalili las. Stołem musiał uciekać. Wówczas ze złości rozerwał swymi ogromnymi rękami wydmy nad morzem, a morze zalało płonący las. Tak powstały Łebskie Błota i, być może, podobna jest historia innych błot. Na błotach dzieją się niedobre sprawy. Kto nieostrożnie zabłądzi tam nocą, zwodzą go błędne ognie i prowadzą na bezdroża diabelskimi, purtkowymi Stegnami (patrz DIABŁY KASZUBSKIE), aż utopią w trzęsawisku. Przy tych ogniach diabły nieraz suszą pieniądze. „Kiedy widać w nocy gdzieś na polu ogień, to na pewno przesuszają się pieniądze. A jak jeszcze wid skacze do góry i na dół, tak do półtora metra nad ziemię, można już zabierać coś święconego i iść. Nie trzeba się oglądać do tyłu ani cofać, tylko zawsze iść naprzód. Choć zaczną drogę zagradzać różne potwory, straszydła, choć z krzykiem i piekielnym wyciem będą skakać do oczu i pluć ogniem, wyszczerzać kły — trzeba naprzód iść, a jak już jest się blisko, wrzucić święconą rzecz w skaczący wid. Od razu wszystko ucichnie i na drugi dzień rano skarb — nieraz całą skrzynię złota — można zabrać do domu. Ale kto to może wytrzymać..." (Jan Piepka: Purtkowe Stegny). Z tego wszystkiego płynie nauka dla turystów: jeśli w czasie spływu lub przeprawy zamokną wam pieniądze, suszcie je raczej na słońcu niż przy ogniu — dla uniknięcia możliwych komplikacji. A wracając do błot, to ich najciekawszą i najbardziej diabelską scenerię znajdziecie w powieści Aleksandra Majkowskiego (patrz pod M) Żeee i przigode Remusa, a także we współczesnej sztuce Lecha Bądkowskiego —• Sąd nieostateczny. Stąd widać, jak urokliwe to i wciągające miejsca. KTÓRY TO WIECZÓR, MATKO Który to wieczór, matko, siedzimy przy oknach Przygarbieni myśleniem? Wciąż naszych nie widać... Wiatr ustaje z westchnieniem. Przyszła łódź sąsiadów Tak ciężka, że z ledwością worała się w plażę. Widzieli, mówią, ojca o trzy fale w przodzie, Dziobem stawał na czwartej, zawracając do dom. Później deszcz wzrok zaprószył, sztorm ich pilotował! Pewnie z kursu zemknęli, przepatrując sieci... Coraz ciemniej, spopielał ogień pod wieczerzą, Morze się rozbiegało, pod progiem ujada... Przy piecu pies markotny zasypia w kłębuszek, Ech! Skoczy jeszcze do drzwi, niech posłyszy kroki, Niech zapach ryb wywęszy. Oby to węgorza! W wędzarni od tygodnia dybią na węgorze... Spójrz, matko! Błyska! Latarnia wyległa na szlak. Gwiazdo morza, świeć łodziom idącym do brzegu. Świeć tak jasno, jak oczy tych, którzy czekają... Edward Fiszer