wczasy, wakacje, urlop
18 May 2012r.
STYPREKOWSCY- Tradycja rodzinna wiąże szlachectwo Rekowskich z wyprawą wiedeńską Jana III Sobieskiego. Głosi ona, że z Sobieskim pod Wiedeń wyruszyli czterej bracia Rekowscy z Jutrzenkowa w bytowskim, że wszyscy bili się dzielnie i że jeden z nich poległ w walce z Turkami. Właśnie synom tego, który zginął wraz z szlachectwem, król nadał przydomek Styp. Na pamiątkę stypy, którą wyprawiono po jego pogrzebie. W odróżnieniu od przydomków otrzymanych przez stryjów: Wantoch, Wrycza i GincRekowskich. Tak zaczęła się historia kaszubskiej rodziny wielce dla polskości 405 bytowskich Kaszub zasłużonej. Historia związana z wsią Płotowo Małe, tam bowiem w 1753 roku przenieśli się Styp--Rekowscy zyskując szybko poważanie i zaufanie nowego środowiska. Franciszek Styp-Rekowski, syn Michała, przez wiele lat był w Płotowie sołtysem, ławnikując zarazem w sądzie słupskim. Również syn jego Jan godnie podtrzymać potrafił znaczenie rodu. Najbardziej jednak rozsławił nazwisko Styp-Rekowskich Jan, syn Jana i wnuk Franciszka, któremu przypadło żyć i działać w trudnej pierwszej połowie naszego stulecia. Jan Styp-Rekowski junior, wspierany przez braci Franciszka i Leona, przez żonę Weronikę z domu Bruską z Rolbi-ka, z którą miał jedenaścioro dzieci, podobnie jak dziad był sołtysem. Jako dobry gospodarz wkrótce wszedł do zarządu lokalnej spółdzielni rolniczej, ówczesnego odpowiednika kółka rolniczego, a w 1902 roku zasiadł w zarządzie ważnego dla Polaków rolników Polskiego Banku Ludowego w Ugoszczy z siedzibą w Bytowie. Nie stronił też Jan od polityki. Przez jedną kadencję był nawet reprezentantem partii socjalistycznej w Kreistagu — sejmiku powiatowym w Bytowie. Przede wszystkim jednak potrafił ze swego domu uczynić prawdziwą twierdzę polskości, z dumą zarazem nosząc miano Kaszuby. W tej pracy polityczno-społecznej na rzecz Polski, jako pierwszy z dzieci, stanął przy 406 boku ojca najstarszy syn Józef, późniejszy wybitny działacz Związku Polaków w Niemczech. Już jako uczeń Collegium Marianum w Pelplinie. W 1918 roku cała rodzina Styp-Rekowskich znalazła się v/ kręgu najgorętszych agitatorów powrotu Kaszub zachodnich — człuchowskich, bytowskich i lęborskich — do Polski. Niestety, tak się nie stało. Podjęli więc Styp-Re-kowscy dalszą walkę — w V Dzielnicy Związku Polaków w Niemczech. Wszyscy. Jan z żoną Weroniką i braćmi, z Leonem i Franciszkiem, który wyruszył na pierwszą wojnę światową jako żołnierz pruski, a wrócił z niej w błękitnym mundurze wojsk generała Hallera. Ks. Józef Styp-Rekowski, ten pierworodny Jana, zwany w środowisku Polonii w Niemczech „księdzem Rodakiem", który wkrótce objął kierownictwo Związku Polskich Towarzystw 1 Szkolnych na całą III Rzeszę. Edmund Styp-Rekowski, nauczyciel, któremu wyrok skazujący na dziewięć miesięcy więzienia za obrazę Hitlera zaraz na początku życiowej kariery uniemożliwił wykonywanie zawodu, w związku z czym musiał się zadowolić funkcją administracyjną w Gimnazjum Polskim w Kwidzynie. Alfons, zamiłowany rolnik, który miał się stać następcą ojca na gospodarce. Róża, która prowadziła w Berlinie dom bratu, ks. Józefowi. Władysława, nauczy-cielka-działaczka na Warmii (patrz PAMIĘTNIKI). Kazimiera, niezwykle czynna w środowisku polskiej bytow-skiej młodzieży. Marceli, student ekonomii w Królewcu, i Wacław, uczęszczający na prawo w Poznaniu. Janek, uczeń kwidzyńskiego gimnazjum... Wszyscy. Rachunek, który w 1939 wystawili Styp-Rekowskim 1 hitlerowcy, był na miarę ich Dworek Stypów w Pioto«wie zasług dla polskości. W obozach koncentracyjnych zamordowani zostali dwaj bracia: Edmund w 1941 roku w Gusen, Alfons w 1942 roku w Sachsenhausen. Ks. Józef był więźniem Oranienburga. Róża — jedną z pierwszych więźniarek Polek w Ravens-bruck. Nie ominęło więzienie i Władysławy. Janek po Ta-piau, gdzie został wywieziony wraz z innymi uczniami Gimnazjum Polskiego w Kwidzynie, poległ w 1941 roku na froncie francuskim w mundurze żołnierza Wehrmachtu (patrz DZIERZBY). A ojciec, Jan Styp-Rekowski, przeszedł przez Dachau, skąd został zwolniony tylko w wyniku starań syna Marcelego ,,u-więzionego w Wehrmachcie" i ciężko rannego we Francji. Krótko już jednak cieszył się wolnością. Zmarł w parę miesięcy po powrocie do domu, 12 czerwca 1942 roku. Matka, Weronika, nie przeżyła też śmierci męża i synów. Po wojnie na gospodarstwie rodzinnym w Płotowie pozostała jedynie najmłodsza z córek, Kazimiera Styp-Re-kowska. Samotna, jej narzeczony bowiem padł również ofiarą hitlerowców. Ona to już w polskiej nareszcie wiosce podjęła pracę, którą prowadziła i przedtem wśród swoich rówieśników, kaszubskiej młodzieży na obszarze III Rzeszy. Od nowa w dworku Styp-Rekowskich zaczęli gromadzić się młodzi. W tej samej izbie, w której nadal wisiał symbol Związku Polaków w Niemczech — rodło. Ażeby razem uczyć się pieśni kaszubskich i polskich, ażeby kontynuować piękne tradycje kulturalne Płotowa, wsi nierozłącznie związanej z nazwiskiem Styp-Rekowskich, rodziny wielkich zasług. Wyrazem hołdu dla wszystkich, którzy noszą to nazwisko, jest dziś ulica Jana Styp--Rekowskiego w Bytowie. I ciągle żywa pamięć o wszystkich Rekowskich.